Daniem dzisiejszym I. i M. po raz pierwszy raczyli się ponad rok temu w mieszkanku EM. Oczarowało ich smakiem (zwłaszcza M. był zachwycony, choć z cukinią niezbyt się lubią). EM jednak była nieugięta i przepisu zdradzić nie chciała bardzo długo. Ostatnio dopiero udało się ją skusić - obietnicą blogowej publikacji ;)
I tak oto nadszedł od EM mail z recepturą na Pastę MONTE :)
Koszt: 12 zł / 2 os.
Czas przygotowania i gotowania: max 25 min.
A oto i treść rzeczonego listu:
Droga I.
Podaję zatem przepis, a raczej zdradzam moje cukinie...
Danie jest tłuściutkie i nie żałuję niczego... Czasem myślę, że jestem
Polką, podniebienie mam włoskie, a podmaślam po francusku ;)
PASTA MONTE
porcja na dwie osoby (bądź jednego głodnego M.)
7 plastrów szynki parmeńskiej
1 średnia cebula
1 średnia cukinia
śmietana rama do gotowania
jogurt grecki
oliwa z oliwek
makaron penne
sól
pieprz
cukier
parmezan
pietruszka
przyprawa na bazie octu balsamicznego
radio
Rozgrzewamy patelnię do czerwoności, rzucamy na nią pokrojone paseczki szynki parmeńskiej i smażymy aż tłuszczyk zacznie skwierczeć. Następnie wlewamy oliwę i wrzucamy drobno posiekaną cebulkę i smażymy razem ok 3 min.
Po tym czasie kładziemy na patelnię cukinię pokrojoną wg uznania, w paski bądź w półksiężyce (bardzo cienko).
Smażymy mieszając od czasu do czasu, najpierw na dużym ogniu, lekko (!) przysmażamy, następnie na mniejszym ogniu doprowadzamy cukinię do miękkości. W międzyczasie doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, dodajemy szczyptę cukru i jeżeli potrzeba trochę soli (uwaga na parmeńską, która zawsze jest słona).
I teraz... dodajemy małymi porcjami kilka razy śmietanę ramę - pól butelki, mieszamy i dodajemy łyżkę jogurtu... W zależności od tego jaki chcemy sos, mniej lub bardziej gęsty, tyle śmietany dodajemy. Czas smażenia już ze śmietaną to ok 12 min ;)
W tzw. międzyczasie gotujemy makaron al dente.
Gotowy makaron układamy na talerzu, na środku tworzymy gniazdko z sosu i dodajemy nonszalancko akompaniamenty - trochę startego parmezanu, posiekanej pietruszki i abstrakcję balsamiczną.
Popijać tą pastę najlepiej wodą gazowaną z plastrem cytryny oraz pomarańczy (sezonowo porzeczki).
Mnie to danie zajmuje ok 20 min krzątania - dłużej pisałam niż gotuję!!!
PS. To co, Droga I.? Już sami sobie będziecie dogadzać??? ;)
Ależ oczywiście, że nie! To jedno z tych dań, które najlepiej wychodzi wynalazcy :)
I. ponadto musi przyznać, że przepis nieco zmodyfikowała (dostosowując do zawartości lodówki): parmeńską zastąpiła zwykła wędzona (ale dobrej jakości, domowa) szynka (więc patelnia z odrobinką masła), cukinii było znacznie mniej, sos powstał wyłącznie na bazie jogurtu greckiego (brak śmietany w lodówce), zabrakło też fajerwerków w postaci parmezanu i pietruszki. I. na śmierć zapomniała też o cukrze. Nie grało też radio...
Mimo tych modyfikacji danie wyszło pyszne! Dzięki!
I smacznego :)
środa, 12 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz