czwartek, 23 lutego 2012

Kukurydziane placuszki (nie tylko) śniadaniowe

I. miała dziś dzień na gotowanie. Od świtu stała przy garach. O ile oczywiście jesteście w stanie przyjąć, że świt to ta pora, o której się wstaje :)

Na Wielki Śniadaniowy Głód przygotowała placuszki kukurydziane.

Koszt: ok. 6 zł/2 os.
Czas przygotowania: 5-7 min. + 10 min. odstawienie (niekoniecznie) + smażenie (ok 15-20 min/12 szt.) 


Placuszki zostały zainspirowane jakimś przepisem z TV, a robi się je niezwykle prosto - wiadomo, w końcu I. właśnie tak lubi ;)

Ciasto:
- 5-6 łyżek mąki
- 2 średnie jaja
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- mleko (ok 1/2 szklanki)
- puszka kukurydzy
- sól, pieprz
- tłuszcz do smażenia (wg uznania, u mnie masło)

Dodatki:
wg uznania, np. parówki, pomidor + szczypior, majonez, ketchup; świetne są też na słodko, np. z miodem.

Do blendera I. wrzuciła kolejno: mąkę, jaja, proszek i mleko. Kiedy składniki ładnie się zmieszały dodała - partiami - puszkę osączonej kukurydzy. Na koniec nieco dosoliła i dopieprzyła. Gotowe ciasto (powinno być dość gęste) odstawiła na ok. 10 minut (w tym czasie przygotowała resztę śniadaniowych produktów i nakryła stół; czas jest cenny, zwłaszcza dla głodnych).
Na rozgrzanej patelni roztopiła następnie niewielką ilość masła (ale dokładała go w trakcie smażenia dość sporo) i smażyła na nim okrągłe, niewielkie placuszki. Wyszło 12, porcja w sam raz dla dwojga głodnych ludzi (bo M., oczywiście, już tuptał za plecami...).
Do placuszków podane zostały pomidory ze szczypiorem (bo zdrowo) i podsmażone parówki (bo dlaczego nie). Było pysznie!



Smacznego! :)

PS. Jeden placuszek uszedł ze śniadaniowego pogromu i, nieco później, został spałaszowany na zimno. Też zacnie smakował.